Kolejna relacja turystyczna okraszona reminiscencjami
kulinarnym.
W sierpniu 2011 roku wybraliśmy się na wycieczkę
turystyczno – krajoznawczą do Niemiec nad Zalew Szczeciński. Kiedyś te miejsca
podziwiać mogłem z poziomu wody, płynąc kanadyjką do Muzeum Historyczno-Technicznego w Penemunde.
Wycieczkę zaczęliśmy od miejscowości Karnin gdzie
znajdują się zabytkowe ruiny podnoszonego mostu kolejowego.
Ruiny mostu w Karnin |
Ciekawą jest jego historia. A mianowicie: 16 marca
1863 roku otwarto połączenie kolejowe Berlin-Cakewalk-Züssow-Stralsund.
Późniejsze działania kupców z wyspy Uznam doprowadziły do tego, że 11 grudnia
1874 roku Berlińsko-Szczecińskie Towarzystwo Kolejowe (niem. Berlin-Stettiner
Eisenbahn-Gesellschaft) uzyskało koncesję na budowę odnogi tej linii do
Świnoujścia. Już na początku 1875 roku rozpoczęto pierwsze prace budowlane.
Linia miała początek w Ducherow, dalej wiodła przez most podnoszony
"Karniner Hubbrücke" na Peenestrom, następnie przez południową część
wyspy Uznam i od południowo-zachodniej strony docierała do Świnoujścia do
stacji Świnoujście Główne (Swinemünde Hbf). 15 maja 1876 roku oddano do
eksploatacji linię kolejową łączącą stację Świnoujście leżące na wyspie Uznam z
Dewichow leżącym na stałym lądzie w okolicach Anklam. Trasa liczyła sobie
prawie 38 kilometrów i wiodła w okolicach góry Golm, dalej przez Garz, Kutzow,
Dargen, Stolpe, Usedom, Karnin, Rosenhagen. Początkowo trasa była
jednotorowe. Gdy Świnoujście uzyskało bezpośrednie połączenie z Berlinem w
1896 roku trasa była tak obciążona pasażerami jadącymi na wypoczynek do wód jak
wówczas mawiano, że podjęto decyzję o budowie drugiej nitki. Budowę
zakończono w 1908 roku. Pociągi na tej trasie mogły kursować z prędkością
do 100 kilometrów na godzinę. Podróż z Berlina do Świnoujścia trwała 3,5
godziny. Na trasie kursowania pociągów znajdowała się rzeka Piana
nad którą wybudowano most, niestety przebiegający tuż nad powierzchnią
wody. Aby umożliwić przepływ dla statków, jachtów część mostu była
obracana o 90 stopni. Długość całego mostu wynosiła 360 metrów. Obrót
przęsła trwał jednak zbyt długo i wstrzymywał płynność jazdy. Zastosowano
więc inne ciekawe rozwiązanie - fragment mostu był unoszony do góry, równolegle
do lustra wody. Unosił się na specjalnych czterech prowadnicach, które
utrzymywało duża stalowa konstrukcja o wysokości 35 metrów powyżej wody.
Unoszony most zaczął pracować w 1933 roku. Przęsło o długości 47,9 metra
i szerokości 16 metrów unosiło się do góry na wysokość 28 metrów w ciągu 2
minut, tyle samo trwało opuszczenie go z powrotem. 26 kwietnia 1945 roku
wycofujące się wojska niemieckie wysadziły część mostu, aby uniemożliwić
przeprawę wojskom radzieckim. Po zakończeniu wojny Rosjanie odbudowali
zniszczony fragment mostu, ale nie był udostępniony dla podróżnych - służył
wyłącznie do celów wywozu z wyspy Uznam wszystkiego, co okupujące wojska
radzieckie uznały za przydatne. W 1947 roku rozebrano też i wywieziono
praktycznie całe torowisko od Świnoujścia do Karnin, a roku później zaczęła się
rozbiórka odcinka Karnin - Dewichow. Resztki mostu przestały istnieć w
1953 roku. Pozostawiono jedynie zachowaną do dzisiaj konstrukcję
podnoszącą most, która jest wpisana w rejestr zabytków. Oprócz
konstrukcji mostowej w Karnin, z dawnej linii kolejowej zachowały sie też
liczne wiadukty, nasypy, dworce. Planowane jest odtworzenie połączenia
kolejowego po starej trasie. Zmianie uległyby tylko trasa torowiska w samym
Świnoujściu oraz miejsce przeprawy w Karnin. Most musiałby być przesunięty,
aby zachować istniejącą wyżej wspomnianą konstrukcję, natomiast w Świnoujściu
zbudowanie torów po tej samej trasie jest niemożliwe na skutek powojennej
rozbudowy miasta. Tory kolejowe bujnie zarastają tarniną.
Tarnina |
Pierwsza reminiscencja kulinarna: Tarninówka
Przepis na tę nalewkę opublikował Chef Paul jeden z
moich guru kulinarnych w Internecie
Autor przepisu nieznany: rękopis z roku 1888. Spisany
przez Chef Paul'a
Proporcya:
- 1 kg śliwek tarniny (przemrożonych)
- 1/2 litra spirytusu (97%)
- 1/2 litra wódki czystej (40%)
- 1/2 litra miodu płynnego
Owoce oczyścić, opłukać, wytrzeć, ponakłuwać śpikulcem, zalać spirytusem i odstawić w ciepłe miejsce na dwa miesiące, mieszając co dwa dni. Po tym czasie zlać spirytus i przesączyć go przez bibułę lub mulślin. Podgrzać miód i rozpuścić z wódką czystą, odszumować, gorący rozmieszać ze spirytusem a gdy przestygnie, rozlać do butelek, zakorkować, zalakować i wynieść do piwnicy na pół roku. Tarninówka jest po prostu wspaniała. Nieodzownym warunkiem uzyskania smaku doskonałego jest przemrożenie owoców.
Owoce oczyścić, opłukać, wytrzeć, ponakłuwać śpikulcem, zalać spirytusem i odstawić w ciepłe miejsce na dwa miesiące, mieszając co dwa dni. Po tym czasie zlać spirytus i przesączyć go przez bibułę lub mulślin. Podgrzać miód i rozpuścić z wódką czystą, odszumować, gorący rozmieszać ze spirytusem a gdy przestygnie, rozlać do butelek, zakorkować, zalakować i wynieść do piwnicy na pół roku. Tarninówka jest po prostu wspaniała. Nieodzownym warunkiem uzyskania smaku doskonałego jest przemrożenie owoców.
Tereny wokół mostu są dobrze zagospodarowane
turystycznie. Między innym znajduje się tutaj funkcjonalna marina z
zagospodarowanym terenem wypoczynkowym oraz restauracją -naleśnikarnią. W samym
Karnin zauważyliśmy kilka miejscowych agroturystyk. Ta forma wypoczynku zdobywa
coraz większą popularność w Niemczech.
Po drugiej stronie cieśniny znajduję się miejscowość
letniskowa Kamp.
Na zakończenie zwiedzania można z 5 Eurocentów w
maszynie do walcowanie wybić sobie (a właściwie wykręcić przez 10 obrotów
korbą) pamiątkową plakietkę z widokiem mostu.
Następnym punktem naszej wycieczki jest ZOO w
Ueckermunde. Godne polecenie, drugie takie ZOO ze zwierzętami na wolnych
wybiegach które zwiedzamy (po rewelacyjnym Kadzidłowie na Mazurach).
Do ZOO wchodzi się przez piękny drewniany zwodzony
most.
Bociany i motyle są pięknym wprowadzeniem w
fascynujący świat zwierząt.
Następnie trafiamy do zagrody lemurów, których
ucieszne harce można obserwować bez końca.
Oglądamy sympatyczne mangusty.
Podziwiamy zwinne Surykatki, zresztą też z rodziny
mangustowatych kopiące z zapamiętaniem swoje nory.
Niestety lew odbywał w zaciszu swojej jaskini
poobiednią sjestę, za to wprawne oko mojego obiektywu wypatrzyło królową
zwierząt.
Następnie trafiliśmy do kolejnego małpiego gaju, gdzie
wchodzenie zwiedzających odbywa się na ich osobiste ryzyko. Nam się udało wejść
i wyjść cało!
Opieka nad młodymi: totalny
pressing i ścisłe krycie. Dorosłe ani na sekundę nie traciły młodych z
zasięgu swoich zwinnych łap
|
Były również pozujące z wielką flegmą lamy.
Piękne,ufne i ciągle głodne jeleniowate.
I w tym momencie, na widok takiej ilości spacerującej
dziczyzny i ja poczułem się głodny.
Zacząłem zazdrościć myszom.
Spokojny osiołek natychmiast skojarzył mi się z
salami.
Kulinarnie dobił mnie dorodny indor.
A tym czasem w knajpie obok ZOO, w ogródku zobaczyłem
turystów pałaszujących naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Przypomniałem sobie
doskonały przepis na naleśniki, najlepsze na słodko, jakie jadłem. Przepis
rodem z Węgier. Serdecznie polecam go nie tylko naleśnikożercom. Od tej pory
węgierskie naleśniki kojarzą mi się z wycieczką do Niemiec. A nietypowy
dlatego, że Węgry kojarzą się jednak z ostrymi potrawami – gulasze,
porkolty i inne tego typu smakowite mięsiwa, popijane wyśmienitymi wina
węgierskich braci…, a naleśniki są słodkie jak najbardziej zresztą!
Naleśniki a la
Szentgyörgyhegy
Ciasto:
- mąka - 1,5 szklanki
- sól - ½ łyżeczki
- cukier - ¼ szklanki
- mleko - 1,5 szklanki
- jajko - 2 szt.
- aromat migdałowy - 5 kropli
- masło - 2 łyżki
Farsz:
- mleko - 150 ml
- cukier waniliowy - 32 gram
- orzech włoski – 12dag
- skórka cytrynowa otarta - 1/2 łyżki
- rodzynki - 2 łyżki
Masa do zapiekania:
- mąka - 2 łyżeczki
- żółtko - 5 szt.
- białko - 5 szt.
- mleko – 500 ml
- cukier puder - 10 gram
Wykonanie.
Ciasto naleśnikowe: Jest to ciast, które nadaje się tylko do naleśników na
słodko. Do miski przesiać mąkę i uformować dołek. W drugiej misce rozpuścić w
mleku cukier i sól i wmieszać do tego ubite jaja, dodać kilka kropli aromatu
waniliowego. Całą masę wlać do mąki powoli mieszając na gładką masę. Wmieszać
roztopione masło. Schłodzić w lodówce około 1 godziny. Naleśniki smażyć oczywiście
bez tłuszczu. Z takiej ilości wychodzi około 12 naleśników.
Farsz: Mleko zagotować w garnku z dodatkiem cukru waniliowego. Dodać
rodzynki (super smakują namoczone wcześniej w rumie lub winie deserowy w
ostateczności), drobno posiekane orzechy i otartą skórkę cytryny. Gdy całość
zgęstnieje, tak przygotowanym kremem posmarować 11 naleśników i zwinąć je w
ruloniki, które następnie należy pokroić na mniejsze kawałki, krążki.
Przygotować naczynie żaroodporne i wysmarować je tłuszczem, (preferowane masło).
Na dno położyć pozostały naleśnik, a na nim pokrojone nadziewane kawałki.
Masa: Mąkę, żółtka i 100 ml mleka dokładnie ze sobą wymieszać, dodać połowę
cukru pudru i miksować do otrzymania masy o lekkiej konsystencji. Postawić na
ogniu, podlać pozostałą częścią mleka i zagotować, ciągle mieszając. Gotową
mieszaniną zalać przygotowane naleśniki i całość wstawić do nagrzanego do
temperatury 200 o C. piekarnika. Piec aż masa się zetnie. Naleśniki
wyjąć z piekarnika. Z białek i pozostałej części cukru pudru ubić sztywną
pianę, nałożyć ją łyżką na zapiekankę i całość ponownie włożyć do piekarnika.
Piec aż białkowa masa stanie się sztywna i nabierze złotego koloru. Źródło przepisu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz